niedziela, 27 października 2013



W późnojesienne popołudnie sobotnie piszę ten list wydarty przemocą moim myślom. Ciepły oddech pieca z otwartych ust drzwiczek wionie na zmarznięte nogi ciepłem żaru...z radia płynie cichą strużką muzyka...papieros szarym dymem osnuwa moje włosy...myślę , marzę, mnożę tęsknoty...tak puste są drzewa....wiatr wstrętny złodziej kradł im liść po liściu przez wszystkie ostatnie jesienne dni...teraz nagie oddają się w cichym trzasku łamanych bólów....ich opadnięte odzienie tańczy w żałobnym tańcu upojenia....nie ma mnie żywej...jestem niewidocznym obserwatorem tej namiętności, ekstazy...wnętrze , czeluście pieca wyzierają swoją czerwonością...swoimi kolorowymi jęzorami oblizują nagie ciała drew i węgla....płoną w swojej miłości i popiołem się stają...zagadki miłości i nienawiści...życia i śmierci...chcę być różą w wazonie...istnieć tak w trwałym spoczynku dopuki nie stanę się suszkiem...mój pąk rozkwitł...stał się kwiatem...teraz już czekam opadania płatków...przybędzie jeździec na czarnym koniu ...ucałuje różę...a ona stanie się kobietą...DLA KOGO STWORZONĄ....


btw polecam hotel http://spahotelsplendor.pl/ w rzeszowie